16.10.2016

Straszliwe paluchy wiedźmy na Halloween

Okres poprzedzający Halloween sprzyja wypiekaniu przeróżnych słodkości w kształcie kotów, kapeluszy wiedźm czy nietoperzy. W Ameryce, ojczyźnie tego święta, takie ciasteczka są potem rozdawane wizytującym dzieciom w celu uniknięcia psikusów :) W Polsce Halloween robi się coraz bardziej popularne komercyjnie, choć nie ma korzeni w naszej tradycji. Jednak namawiam do upieczenia ciasteczek wyglądających jak naprawdę obrzydliwe paluchy prawdziwie paskudnej wiedźmy - najlepiej z dziećmi lub gośćmi w ramach wspólnej zabawy :) Ciasteczka wyglądają odstraszająco, ale są wyjątkowo pyszne! A radości przy ich formowaniu co niemiara :)



Przygotowujemy:
2 duże jajka od kur z wolnego wybiegu
1/4 łyżeczki ekstraktu z wanilii (lub pasty waniliowej)
115 g masła
1/2 szklanki cukru pudru
5 łyżek drobnego cukru
Szczypta soli
1 i 2/3 szklanki maki pszennej
Migdały blanszowane (całe)
Dżem malinowy (lub inny czerwony)


W miseczce lekko roztrzepujemy 1 żółtko, 1 całe jajko i wanilię. Białko na razie zostaje oddzielnie.
W dużej misce miksujemy masło, oba cukry i sól. Dodajemy mieszankę jajkową :) lekko miksujemy, dosypujemy mąkę i delikatnie mieszamy tylko do momentu, aż nie będzie śladów mąki. Kluczowe jest, by zrobić to szybko i niezbyt intensywnie! 
Zawijamy ciasto w folię (można od razu podzielić na 2 kawałki) i wstawiamy do lodówki na godzinę. 
Po tym czasie rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni. Wyjmujemy pierwszą część ciasta z lodówki, dzielimy mniej więcej na 15 kawałków – każdy z nich to będzie jeden paluch. Rolujemy po jednym w kształt palucha, odciskamy widelcem w dwóch miejscach rowki na zgięciach paluchów. W miejscu paznokcia ciasto delikatnie spłaszczamy, smarujemy trochę dżemem i wciskamy cały migdał (lub ekonomiczniej - połówkę przekrojonego wzdłuż). Dla lepszego efektu dżemem można posmarować też miejsce "urwania" palucha ;) Paluchy smarujemy cieniutko roztrzepanym białkiem.
Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy około 12 minut – muszą być zrumienione, a paznokieć paskudnie pożółkły :) 
To samo z drugim kawałkiem ciasta, który przez ten czas grzecznie czekał w lodówce :) Czyli wychodzą dwie blachy mniej więcej.

Cały wic polega na tym, by nie miksować za długo ciasta po dodaniu masy jajecznej (ani samej masy) - wtedy paluchy nie urosną za bardzo i nie zatrze się ich niepowtarzalny charakter :)


Inspiracja: Martha Stewart

7.03.2016

Wegańskie ciasto mega czekoladowe

Zrodzone z potrzeby chwili. Bo myślałam, że mój brat wciąż jest weganinem... To na jego urodziny... Zapomniał mi powiedzieć, że już nie jest :) I oto, trochę przypadkiem, trochę niepotrzebnie, upiekłam jedno z najlepszych ciast czekoladowych w życiu. I do tego 100% wegańskie. Szanowni Państwo, nikt nie uwierzył, że jest bez jajek i masła, nikt także nie odgadł sekretnego składnika, które nadało ciastu wilgotność i świetną konsystencję. To cukinia :) Nie ma się co dziwić, piekliśmy już tutaj ciasta z różnymi warzywami: dynią, cukinią, marchewką, a nawet.... pomidorami! Ale to ciasto jest naprawdę wyjątkowo przepyszne :) Obiecuję ładniejsze zdjęcia, gdy powtórzę eksperyment, bo zdążyłam cyknąć tylko komórką :)

Przygotowujemy:
Ciasto
1 i 1/2 szklanki mąki (pszenna lub orkiszowa)
szczypta soli
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki kakao
1 kopiasta łyżeczka przyprawy do piernika lub 1 łyżeczka cynamonu + 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
2 wegańskie jajka (czyli 2 łyżki zmielonego siemienia lnianego zalane 6 łyżkami wody)
1/2 szklanki oleju roślinnego
1/2 szklanki brązowego cukru light muscovado (lub trzcinowego)
2 łyżki cukru brązowego trzcinowego
1/2 łyżki soku z cytryny
1 szklanka startej na drobnej tarce cukinii
100 g łezek czekoladowych lub gorzkiej czekolady posiekanej na drobne kawałki
Polewa
100 g dobrej gorzkiej czekolady
2 łyżki cukru pudru
1 łyżka oleju kokosowego

Rozgrzewamy piekarnik do 170 stopni. Do miski wsypujemy suche składniki: mąkę, sól, sodę, proszek, przyprawy i kakao, mieszamy. W kubku mieszamy siemię lniane z wodą i odstawiamy do zgęstnienia. W oddzielnej misce mieszamy mokre składniki razem z cukrem i cukinią. Dodajemy tam siemię lniane i łezki czekoladowe. Wlewamy mokre składniki do suchych i "mieszamy nogą", czyli byle jak, nie za mocno i nie za długo :)

Przelewamy ciasto do blaszki keksówki (najwyżej do 3/4 wysokości - urośnie) i wkładamy do rozgrzanego piekarnika na 45-60 minut (sprawdzamy patyczkiem, czy gotowe). Po wyjęciu odstawiamy ciasto do przestudzenia i robimy polewę. Wszystkie składniki rozpuszczamy w kąpieli wodnej lub w małym garnuszku na minimalnym ogniu. Po przestygnięciu i lekkim zgęstnieniu polewa nadaje się do wylania na ciasto. Zastyga świetnie w lodówce.

Inspiracja stąd.

29.11.2015

Pierniczki katarzynki

Bo listopad i grudzień to miesiące przygotowań kuchennych do świąt. Bo niektóre wypieki trzeba zrobić wcześniej. A potem patrzeć bezradnie, jak znikają, zanim zdąży minąć dzień i piec je ponownie w nadziei, że tym razem dotrwają do świąt :) takie właśnie są te katarzynki. Foremki kupione, trzeba wypróbować. Pierniczki upieczone na próbę, żeby zobaczyć, czy dobre i ten, tego... ;) No pyszne są. Część pożarta prosto z blachy, zanim zdążyły stwardnieć na kamień. Reszta dojrzewa w puszce, ale nie daję im dużo czasu. Tak czy siak przed świętami upiekę kolejne, a potem będziemy się ratować skórkami od jabłek w puszce, by pomóc pierniczkom zmięknąć w ostatniej chwili :) Przepis od Babeczki Zuzki, z modyfikacjami.
Przygotowujemy:
175 g płynnego miodu (jeśli mamy scukrzony, należy go troszkę podgrzać)
25 g melasy
100 g jasnego cukru muscovado
1 jajko
1 duża łyżka śmietany
3  łyżeczki przyprawy do piernika
400 g mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżka dobrego kakao

W misce mieszamy miód, melasę i cukier, następnie dodajemy jajko, śmietanę i przyprawę do piernika. Do większej miski przesiewamy mąkę razem z proszkiem do pieczenia i sodą, wsypujemy kakao. Wlewamy płynną masę i  mieszamy/miksujemy, a potem zagniatamy całość. Powstanie z tego dość wilgotne ciasto, lekko kruszące się (nieelastyczne). 
Formujemy kulkę, zawijamy w folię i wstawiamy na 2 godziny do lodówki. 
Rozgrzewamy piekarnik do temperatury 190 stopni. Oziębione ciasto wyjmujemy i kawałek po kawałku rozwałkowujemy na stolnicy na grubość ok. 0,5 cm. Wycinamy pierniczki specjalną foremką do katarzynek lub dowolną inną i układamy na blasze. Wstawiamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy 12-15 minut (im grubsze, tym dłużej). Ja swoje piekłam 12 minut.

Pierniczki twardnieją po ostygnięciu, jeśli chcemy, by szybko zmiękły, zostawiamy je w wilgotnym pomieszczeniu lub zamykamy w puszce z paroma skórkami od jabłek (zmieniamy je codziennie, by nie zapleśniały). Lukrujemy dzień - dwa przed podaniem, po zmięknięciu.





15.11.2015

Staropolski piernik dojrzewający najlepszy ze wszystkich

To jest wielka próba cierpliwości i silnej woli. Otóż przygotowujemy ciasto, które już na surowo jest absolutną ambrozją, po czym odkładamy na... 6 tygodni! U nas w domu raczej tego surowego ciasta nie zostałoby dużo, bo tylko jedna osoba nie tknie go, mimo łakomstwa - ta, która nie wyobraża sobie zjedzenia surowego jajka w żadnej postaci. Reszta i owszem, dzień po dniu wkładałaby paluchy do miski i oblizywała ukradkiem, myśląc sobie: tylko troszkę przecież :) Zatem, ciasto na piernik dojrzewający jest przepyszne na surowo, ale wierzcie mi, warto zaczekać. Gdyż dojrzały i upieczony piernik jest jeszcze lepszy. To najlepszy piernik i zawsze żałuję, jeśli nie podwoiłam proporcji. Przepis z bardzo inspirującej książki Polska Wigilia Hanny Szymanderskiej. W tym roku postaram się dodać więcej zdjęć gotowych pierników, ale to dopiero w grudniu :)



Przygotowujemy (6 tygodni przed pieczeniem):
500 g miodu pszczelego
2 szklanki cukru 
1 kostkę masła
1 kg mąki pszennej
3 jajka
3 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
2 torebki dobrej przyprawy do piernika
ewentualnie bakalie (ja nie daję do ciasta, tylko przekładam nimi)
powidła śliwkowe do przełożenia
Polewa czekoladowa (kilka dni przed jedzeniem):
1/3 szklanki śmietanki kremówki
1 tabliczka czekolady deserowej

Ja zawsze wstawiam ciasto na ten piernik 11 listopada - wtedy, gdy piekę rogale marcińskie
Miód, masło i cukier podgrzewamy w garnku na małym ogniu do zawrzenia. Odstawiamy do przestudzenia. Do letniej masy dodajemy mąkę wymieszaną z sodą i przyprawą korzenną oraz jajka i porządnie mieszamy/miksujemy. Ciasto ma być bardzo gęste. Jeśli ktoś dodaje bakalie do środka, to teraz jest właściwy moment :)
Starannie wyrobione ciasto zawijamy w czystą ściereczkę (ja zostawiam w glinianej misie i misę owijam lnianą ścierką, a dodatkowo foliową torbą z wieloma dziurami (to ważne, gdyż ciasto musi oddychać). Odstawiamy w chłodne miejsce - ja z braku innych możliwości oddaję na przechowanie do oddalonej od mojego mieszkania lodówki. Żeby nie kusiło :)
Po 6 tygodniach dojrzewania (mniej więcej tydzień przed świętami):
Nagrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni. Wyciągamy ciasto (powinno nieco ściemnieć i stać się bardziej zwarte) i dzielimy na kawałki. Można upiec kilka płaskich placków, można w keksówkach (wypełniamy do 1/3 wysokości), można rozwałkować i wycinać pierniczki (uwaga, rosną), a można wszystko naraz, zwłaszcza jeśli byliśmy mądrzy i podwoiliśmy proporcje :) Wstawiamy blaszki do rozgrzanego piekarnika i pieczemy około 60 minut - płaskie placki i małe pierniczki trzeba kontrolować, powinny być gotowe wcześniej. 
Upieczone ciasta odstawiamy na kilka dni w chłodne miejsce, znów owinięte ściereczkami, by zmiękły. 
Ja przekładam pierniki dwa dni przed Wigilią, żeby smaki się przegryzły. Najbardziej lubiane u mnie są pierniki przełożone domowymi powidłami śliwkowymi i marcepanem. Można także posiekać ulubione bakalie i dodać do podgrzanych powideł razem z łyżką ulubionego alkoholu :)
Dzień-dwa przed podaniem na stół oblewam pierniki polewą: mocno podgrzewam śmietankę i wkruszam do niej czekoladę, po czym mieszam aż do całkowitego rozpuszczenia czekolady. 









8.10.2015

Tarta gruszkowo-migdałowa zwana tartą normandzką

Gruszki w cieście to taka złota, słoneczna jesień, nie szarugi i kałuże, tylko czerwone liście i kasztany. Samymi gruszkami, przyznam, nie objadam się nadmiernie, ale w cieście zawsze uwielbiam. No i któregoś dnia moja młodsza córka przywiozła karton dzikich konferencji, gruszek twardawych, nieco za suchych, takich do jedzenia nie bardzo, ale do pieczenia... Przepis z mojej ulubionej książki Step-by-step Baking, autorstwa Caroline Bretherton. Zapachów w czasie pieczenia nie mogłam podziwiać, bo katar mnie zmógł, ale sądząc z okrzyków rodziny warto było :) No i patrząc po zdjęciach - tartę upiekłam późnym wieczorem, a następnego dnia rano... brakowało jednej czwartej. Chociaż piekłam z półtorej proporcji w dużej formie...


Przygotowujemy:
Ciasto
175 g mąki pszennej
3 żółtka
60 g drobnego cukru
75 g masła
1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
3-4 dojrzałe gruszki

Masa migdałowa
125 g blanszowanych migdałów
125 g masła
100 g drobnego cukru
1 żółtko + 1 całe jajko
kilka kropli ekstraktu migdałowego (opcjonalnie)
2 łyżki mąki pszennej

Wysypujemy na stolnicę mąkę, robimy dołek, wlewamy żółtka i wsypujemy cukier. Dodajemy masło i nożem siekamy całość, a potem szybko zagniatamy gładką kulkę. Owinięte folią spożywczą, wkładamy na 30 minut do lodówki.
Schłodzone ciasto wyciągamy, wałkujemy na koło o średnicy 5 cm większej niż forma. Natłuszczamy foremkę i wykładamy nią ciasto. Wkładamy do lodówki.
Rozgrzewamy piekarnik do 200 stopni. W tym czasie przygotowujemy masę migdałową.
Migdały mielimy / blendujemy na proszek. W oddzielnym pojemniku miksujemy masło z cukrem na miękką puszystą masę, dolewamy po troszku jajko roztrzepane z żółtkiem, dobrze miksując po każdym dolaniu. Na końcu wsypujemy zmielone migdały i mąkę. 
Obieramy gruszki, wykrawamy gniazda nasienne i kroimy na plasterki. 
Wyjmujemy formę z ciastem z lodówki. Na dnie rozsmarowujemy masę migdałową, a na niej układamy koncentrycznie plasterki gruszek. 
Wkładamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy 12-15 minut, po czym redukujemy temperaturę do 180 stopni i pieczemy kolejnych 25-30 minut. Na wierzchu masa migdałowa musi się przyrumienić.
Tarta jest pyszna zarówno na gorąco, jak i następnego dnia. Choć uczciwie ostrzegam, że może nie dotrwać :)





22.09.2015

Karmelowo-cynamonowa szarlotka vel torta di mela po liftingu :)

Tak. Chciałam upiec szarlotkę, ale inną, nie taką zwyczajną. Długo szukałam inspiracji, aż znalazłam przepis na German apple cake w książce Step-by-step. Baking. Mojej ulubionej, bo rozmaitości tam pełno i wszystko wychodzi jak na obrazku. No sami powiedzcie - zdjęcie oryginału na samym dole :) A więc ta szarlotka to jest taka torta di mela, tylko z dodatkiem cukru muscovado, zamiast zwykłego... U mnie trochę grubsza warstwa ciasta, bo zrobiłam z podwójnej proporcji, znając możliwości mojej rodzinki. Szarlotka jest niezwykła, bo dzięki dodatkowi cukru light muscovado smakuje czystym karmelem, choć nie jest za słodka. Kwaskowate antonówki śmietankowe oraz cynamonowa kruszonka dopełniają rajski smak. Ona jest po prostu obłędna. Antonówki w pełni swoich możliwości, a długo to nie potrwa, więc spieszcie się, bo to jest must tego sezonu :) Poniższe proporcje są na tortownicę o średnicy 20 cm, ja zrobiłam z podwójnej proporcji w tortownicy 23 cm.



Przygotowujemy:
Ciasto:
175 g miękkiego masła
175 g jasnego cukru muscovado
skórka otarta z ekologicznej cytryny
3 jajka, lekko roztrzepane
175 g mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3 łyżki mleka
4 jabłka, najlepsze kwaśne jak antonówki, renety
Kruszonka:
115 g mąki pszennej
85 g jasnego cukru muscovado
2 łyżeczki cynamonu
85 g masła

Zaczynamy od przygotowania kruszonki. Mieszamy w misce suche składniki i rozcieramy z nimi masło, aż masa uzyska konsystencję mokrych okruchów. Zbijamy je w kulkę, owijamy folią spożywczą i wkładamy do lodówki.
Rozgrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni. Miksujemy masło z cukrem muscovado, dodajemy skórkę otartą z cytryny i po trochu roztrzepane jajka. Mąkę przesiewamy razem z proszkiem do pieczenia i dodajemy do zmiksowanej masy. Mieszamy ręcznie lub na małych obrotach miksera. Na końcu dodajemy mleko. Tortownicę smarujemy tłuszczem i obsypujemy mąką. Dzielimy ciasto na pół. Jedna część rozsmarowujemy w tortownicy. Na wierzchu układamy plasterki jabłka, gęsto, tak by przykryć powierzchnię ciasta. Na to wykładamy drugą część ciasta i na wierzch znów plasterki jabłka, a na nie - kruszonkę. Można ją zetrzeć na tarce lub po prostu pokruszyć w palcach.
Tortownicę wkładamy do rozgrzanego piekarnika. Ciasto pieczemy 45 minut i sprawdzamy patyczkiem - powinien wyjść mokry, ale nieoblepiony ciastem. Jeśli widać na nim jeszcze ciasto, to wkładamy na kolejnych parę minut i znów sprawdzamy. Czekamy aż ciasto ostygnie, zanim je wyciągniemy z blaszki, pokroimy i zjemy. To jest ta najtrudniejsza część receptury :)











12.09.2015

Kokosanki maxi :)

Kolejny pomysł na to, co zrobić z białkami zalegającymi po hurtowej produkcji najlepszych lodów świata, bo domowych. Jedna porcja lodów równa się słoikowi 5-6 białek, dość obrzydliwie wyglądającym wśród dżemów i pikli na półce w lodówce. Tym razem na ratunek przyszły kokosanki z książki Mistrza Pawła Małeckiego, wydanej przez Lidla. Przepięknie wydanej, dodam. Smakowitej i z bardzo inspirującymi zdjęciami. Kokosanki są proste, kilkuskładnikowe, a przepyszne. Zredukowałam tylko o połowę ilość cukru, zaufajcie mi, wystarczy. No i z wygody upiekłam kokosanki w foremce mufinkowej - w papilotkach. Najprościej :)

Przygotowujemy:
200 g wiórków kokosowych
5 białek
180 g drobnego cukru
cukier waniliowy lub łyżeczka ekstraktu z wanilii

Do miski/garnka wsypujemy suche składniki i wlewamy białka. Umieszczamy ją na garnku z gotującą się wodą i mieszamy masę, aż składniki się ze sobą połączą, a cukier rozpuści. Masa będzie dość gęsta. Odstawiamy miskę, by masa nieco przestygła. Rozgrzewamy piekarnik do 170 stopni (z termoobiegiem) lub 180 (góra-dół).
Wkładamy papilotki do gniazd formy mufinkowej i nakładamy ciasto. Nie urosną za bardzo, więc można ciastem wypełnić foremki prawie po czubek. Wkładamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy około 20-30 minut. Kokosanki muszą być zrumienione na wierzchu. I zjadamy jeszcze ciepłe, albo zostawiamy sobie do szkoły lub pracy, bo ta forma bardzo dobrze nadaje się do pudełka śniadaniowego :)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...