14.02.2012

Na słodki początek...

Wszyscy zakładają blogi, ja też chcę!
Ostatnio, Piotruś wie o tym niestety najlepiej, mam w domu nową zabawkę. Zabawka nazywa się piekarnik i zastąpiła wysłużony prodiż, w którym realizowałam kombinację dwóch pasji: oglądanie przez szybkę rumieniących się wypieków i nieposkromione łakomstwo.
Blog będzie więc kulinarny, smakowity, chrupiący i rumiany. Raczej można tu będzie doznać skutków nadmiernej produkcji ślinianek na widok słodkich wypieków, ale nie ograniczam się - bo nigdy tego nie robię. Wypieki wytrawne również leżą w obszarze moich zainteresowań, bo czasem głodna jestem i na coś konkretnego. Co prawda Piotruś mnie karmi, i to dobrze, ale na całą sobotę zawsze mnie porzuca, a jeść trzeba. Jak kobieta głodna, to zła, a złą kobietą być nie chcę. Więc pichcimy z dziewczynkami.

Upiecz mnie rusza w Walentynki, żeby łatwiej było zapamiętać jubileuszową datę :)

Na słodki początek wrzucam zdjęcie ulubionego w naszym domu ciasta drożdżowego, puszystego, ale wilgotnego, z rodzynkami i dużą ilością kruszonki - grubej, ukochanej przez wszystkich i odłupywanej cichcem z ciasta na różnych etapach, także w trakcie pieczenia. Ponieważ jednak, jak już wspomniałam, bawi mnie oglądanie przez szybę jak ciasto rośnie - dostęp do kruszonki jest mocno utrudniony. Dla wszystkich oprócz mnie. I tak ma być.



Widać łyse miejsca, do których dosięgły łakome dłonie,
dwie dziecięce i jedna męska :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...