Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kawa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kawa. Pokaż wszystkie posty

24.09.2012

Wegański placek kawowy. Idealny na początek dnia :)

Brat wciąż jest weganinem :) Ja zatem wciąż piekę mu ciasta, wymyślam nowe, w zasadzie wszystko dorzucam na oko, ważę składniki tylko na potrzeby zapisania receptury na blogu. Ale muszę tu dodać istotną uwagę. Brat zmył mi ostatnio głowę, że nie powinnam mu piec ciast poprzedniego dnia przed spotkaniem, bo najlepsze są po paru dniach, a po tygodniu bajka... A jak mu wręczam w niedzielę ciasto upieczone w sobotę, to większość Brat zjada, zanim ciasto nabierze odpowiedniej mocy. Powiem Bratu weganinowi, żeby ćwiczył silną wolę, ale faktycznie ciasta wegańskie mają w sobie coś takiego magicznego, że starzeją się z urokiem i godnością.Z biegiem dni stają się bardziej lepkie, cięższe, takie jakby ciągnąco-karmelowe. Pyszne. Nie wiem, na czym to polega, ale fakt jest faktem. Zatem, drodzy weganie, ciasta dla gości pieczemy parę dni wcześniej, a potem bierzemy na wstrzymanie. Amen.
Przygotowujemy:
110 g maki pszennej
60 g maki kukurydzianej
110 g cukru trzcinowego
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki kakao
1 dojrzały, rozgnieciony banan
2 łyżki musu jabłkowego
1/2 szklanki oleju
1/2 szklanki wody
2 łyżeczki ekstraktu kawowego lub 2 łyżki bardzo mocnego naparu z kawy
2 łyżki kawy rozpuszczalnej na wierzch (opcjonalnie)

Rozgrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni. Wszystkie składniki suche: obie mąki, cukier, proszek do pieczenia i kakao mieszamy w jednej misce. W drugiej rozgniatamy widelcem banana, dokładamy mus jabłkowy i dokładnie roztrzepujemy owoce z pozostałym składnikami mokrymi: olejem, wodą, kawą. Wylewamy ciasto do prostokątnej foremki (u mnie 30 x 19 cm) natłuszczonej i wysypanej mąką lub kaszą manną. Posypujemy po wierzchu niewielką ilością kawy rozpuszczalnej w granulkach, jeśli chcemy uwolnić dodatkowe aromaty kawowe :) Pieczemy 35-45 minut, do suchego patyczka. I, przypomnę raz jeszcze, odstawiamy pod przykryciem szczelnym i nieprzezroczystym, żeby nie kusiło, na parę dni :)


20.04.2012

Brownie Espresso potrójnie czekoladowe

Rzadko bywam w Starbucksie, ale jeśli już - to z dużym smakiem. Mam tam ulubione danie, gwóźdź dnia. Espresso Brownie. Na ciepło. Nie jestem w stanie opisać tego boskiego smaku. Ze zwartym ciastem nie ma to nic wspólnego, raczej nazwałabym to farfoclami czekoladowo-kawowymi, zmieszanymi w jedną masę i upieczonymi. Gdy spróbowałam tego po raz pierwszy, przepadłam. A gdy już wróciłam do świata rzeczywistego, rzuciłam się do przeczesywania internetu w poszukiwaniu przepisu na to cudo. Okazuje się, że nikt dotąd nie złamał tajnej receptury. Albo Starbucks skutecznie gania tych, którzy próbowali. Ja nie próbuję. Po prostu będę testować wszystkie brownie kawowe, jakie znajdę, aż trafię na takie, które podpasuje mi najbardziej :) Poniżej próba pierwsza - brownie espresso od Tracy, po lekkich modyfikacjach. Konsystencja zupełnie inna, ale smak - obłędny.

Przygotowujemy:
100 g mlecznej czekolady
100 g gorzkiej czekolady
100 g masła
3 łyżki kakao
1 i 1/2 łyżki kawy rozpuszczalnej espresso
3 jajka
1 szklanka cukru (dałam brązowy)
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
1/4 łyżeczki soli
1 szklanka mąki pszennej
20 g ziaren kawy w czekoladzie lub zwykłych ziaren kawy (opcjonalnie)

Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 175 stopni. Obie czekolady rozpuszczamy razem z masłem w kąpieli wodnej. Dodajemy kawę rozpuszczalną i kakao, dokładnie mieszamy i odstawiamy do przestudzenia. W tym czasie ubijamy dokładnie jajka z cukrem, solą i wanilią. Dodajemy przestudzoną masę czekoladową i miksujemy. Na końcu dosypujemy mąkę i mieszamy łyżką tylko do połączenia.
Wylewamy ciasto do natłuszczonej blaszki (u mnie prostokątna 28x18 cm) i posypujemy z wierzchu potłuczonymi ziarenkami kawy. Wstawiamy do piekarnika i tu zaczyna się zabawa. Niby autorka podaje, że piecze się około 30-40 minut, ale zależy to od piekarnika. Ja piekłam 30, a następnym razem wyjmę po 26-27 minutach. Brownie musi być ścięte z wierzchu, ale lekko niedopieczone w środku. Taka jego uroda. I dobrze upieczone brownie nie jest już prawdziwym brownie. Ot, i cała filozofia. Próby i błędy. A ile przy tym rozkosznego próbowania wszystkich nieudawańców :)






5.03.2012

Muffinki cappuccino

Muffinki cappuccino powstały jako prezent urodzinowy dla Bosi, która kocha kawę. Są wspaniałym połączeniem ciemnego, wilgotnego, pachnącego kawą i kakao ciasta oraz polewy z białej czekolady, która wygląda jak mleczna pianka na kawie i swoją jedwabistą słodyczą łagodzi moc kawy. Jeśli muffinki będą zjadane także przez dzieci, polecam zaparzenie kawy bezkofeinowej. Babeczki są absolutnie pyszne. Moje to miks dwóch przepisów: polewa z babeczek cappuccino z książki Jak być domową boginia Nigelli, a same babeczki z książki The complete muffin cookbook autorki, która nazwisko brzmi niezwykle smakowicie: Gloria Ambrosia :) Całość babeczek słodka, kawowa, kusząco pachnąca. 
Przygotowujemy:

1 i 1/2 szklanki mąki pszennej
1 szklanka mąki pełnoziarnistej (dałam pszenną razową)
1/2 szklanki brązowego cukru
1 i 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3 łyżki kakao (można dać mniej, żeby aromat kawy był bardziej wyczuwalny)
1 łyżeczka cynamonu
szczypta soli

szklanka schłodzonej zaparzonej potrójnie mocnej kawy
3/4 szklanki kwaśnej śmietanki
1/2 szklanki miodu
1 jajko
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii

Na polewę:
160 g białej czekolady
2/3 kostki masła
1/2 szklanki kwaśnej śmietany (120 ml)
ok. 260 g cukru pudru

Rozgrzewamy piekarnik do 185 stopni. Wszystkie suche składniki mieszamy w jednej misce, mokre miksujemy w drugiej. Delikatni i krótko mieszamy razem zawartość obu misek - im krócej, tym lepiej. Przekładamy do foremek muffinkowych wyłożonych papilotkami i do pieca. Pieczemy 15-20 minut, aż pięknie urosną i zaczną wydawać rozkoszne aromaty kawowo-kakaowe. 
W tym czasie przygotowujemy polewę. Rozpuszczamy w kąpieli wodnej czekoladę i masło. Jeśli z czekolady zrobi się gęsta, grudkowata papka - nie przejmujemy się. Gdy nieco ostygnie, ucieramy masę czekoladowo-maślaną ze śmietaną i stopniowo dodajemy cukier puder. Jego celem jest zagęszczenie polewy, nie dosłodzenie :) dodajemy go tyle, żeby polewa była dość gęsta, na tyle, żeby jej kropelka nie zmieniała na talerzyku kształtu. 
Rozsmarowujemy polewę na nieco przestygniętych babeczkach. Można oprószyć je odrobiną gorzkiego kakao dla dekoracji :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...