Wszystko zaczęło się od tego, że jedziemy na majówkę. Oczywiście chciałam upiec ciasto w darze dla gościnnych gospodarzy, ale w taki upał moglibyśmy go nie dowieźć. Na pocieszenie P. rzucił: kupimy ciasteczka owsiane na miejscu i będziesz miała swoje przekąski. Co to, to nie. Od kiedy piekę ciasta, żadnych kupnych już nie jadam, mowy nie ma. I tak postanowiłam upiec ciasteczka owsiane. Na drogę i w darze. Nie spodobało mi się jednak, jak wygląda mieszanka mąki z płatkami owsianymi... tak jakoś biednie i niekolorowo... :) Tysia wyciągnęła swoją "Książkę kucharską dla dziewczynek" z wyd. Olesiejuk z przepisem na herbatniki musli. I tak, trochę zerkając na przepis, ale nie do końca (przymykając też oczy na błędy w przepisie, które niewprawnemu małemu kucharzowi uniemożliwiłyby upieczenie tych ciasteczek), zrobiłam własne ciasteczka musli - ze wszystkim, co mi wpadło w ręce: żurawiną, sezamem, siemieniem lnianym, rodzynkami, migdałami, płatkami owsianymi i słonecznikiem. Bogactwo błonnika, naturalnej słodyczy i mikroelementów. I pyszne jak żadne kupne :)
Przygotowujemy (na 2 blachy ciastek):
600 g musli*
200 g mąki pełnoziarnistej (orkiszowa lub pszenna)
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
150-200 g brązowego cukru
200 g rozpuszczonego masła
3 łyżki miodu
2 jajka
Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 180 stopni. Musli mieszamy z mąką, proszkiem do pieczenia i cukrem. Dolewamy masło, miód i wbijamy jajka. Mieszamy całość łyżką. Blachę wykładamy papierem do pieczenia i nakładamy ciasteczka łyżką (będą nierówne i nieregularne), albo w dłoni formujemy kulki nieco większe od orzecha włoskiego, rozpłaszczamy je i układamy na blasze. Pieczemy 15-20 minut, do zrumienienia.
*musli zrobiłam z płatków owsianych, rodzynek, żurawiny, startych migdałów, posiekanych migdałów, sezamu, siemienia lnianego, ziarna słonecznika - wystarczy wszystko ze sobą wymieszać. Można komponować dowolne mieszanki ulubionych elementów :)
ciasteczka pełne wszystkiego dobrego :)
OdpowiedzUsuńwyszły pysznie, wszyscy się zajadali:)
OdpowiedzUsuńA najważniejsze,ze skoro zdrowe, to można jeść bez wyrzutów sumienia :)następnym razem na pewno dorzucę wiórki kokosowe, płatki jęczmienne, orzechy :)
OdpowiedzUsuńPycha, ale ja nigdy nie dodaje maki. Po pierwsze pelnoziarnista czesto sie nie dopieka i w srodku jest surowawe, a po drugie po co dodawac nie chcianych kalorii. A i zamoast masla daje oliwe z oliwek :).
OdpowiedzUsuń