Po długiej przerwie Upiecz mnie i najczekoladowsze ciasta świata powracają :) Tym razem edycja brownie z krówkami lub kajmakiem, przepis według mojego ulubionego ostatnio Davida Lebovitza, z książki Słodkie życie w Paryżu, którą miałam, zanim trafiła do księgarń ;) nieco zmodyfikowałam przepis i zmniejszyłam ilość kakao gorzkiego, bo wszystkie trzy wolimy raczej słodkie brownie niż wytrawne, gorzko-czekoladowe.
Brownie jest przepyszne. Dodałam do niego karmelki-krówki z Lidla, bo żadna z nas nie miała najmniejszej ochoty czekać na wyprodukowanie kajmaku. Był piękny, piątkowy poranek, dzień wolny od szkoły i pracy, i tak jakoś obudziłam się i pomyślałam: czekolada. Pierwsze słowo, pierwsza zachcianka, natychmiastowa realizacja. Podobnie jak David, zawsze mam w szafkach zapas czekolady do pieczenia. Zawsze. I dzięki temu właśnie, w równo 35 minut wyprodukowałam śniadanie - ambrozję bogów, czekoladową rozkosz, podaną na ciepło, z rozpływającymi się krówkami w środku. Codziennie tak nie można, ale dziś właśnie tak.
Przygotowujemy:
120 g masła (może być solone)
170 g gorzkiej czekolady połamanej na kawałki
1-2 łyżki gorzkiego kakao
3 duże jajka z wolnego wybiegu (w temperaturze pokojowej)
niecała szklanka cukru
łyżeczka pasty waniliowej lub ekstraktu z wanilii
140 g mąki (około szklanki)
opcjonalnie szklanka uprażonych, posiekanych orzechów (ja nie dodałam)
szklanka kajmaku lub miękkich krówek, pokrojonych w kostkę
Rozgrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni. Smarujemy tłuszczem i wykładamy papierem kwadratową lub małą prostokątna blachę do brownie. Rozpuszczamy czekoladę z masłem w kąpieli wodnej i odstawiamy na chwilkę do przestudzenia. Ubijamy jajka z cukrem i wanilią na puch, dolewamy masę czekoladową, wsypujemy mąkę i kakao i mieszamy, a jeśli dodajemy orzechy, to teraz jest dobry moment :) Przelewamy połowę masy do blaszki i teraz zaczyna się zabawa. Albo układamy na niej połowę posiekanych krówek, albo wylewamy łyżką masę kajmakową w porcjach wielkości śliwki i przejeżdżamy wykałaczką, tworząc fantazyjne wzorki. Na to wylewamy resztę masy czekoladowej i układamy resztę krówek lub kajmaku. Pieczemy około 20-25 minut. W przepisie oryginalnym było 45 minut, ale to stanowczo za długo moim zdaniem. Brownie ma być lekko niedopieczone, wilgotne, bardzo czekoladowe, z rozpływającym się kajmakiem lub krówkami. U mnie krówki :)
Idealne:D
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze że wróciłaś, mniam! Przepysznie tu i pięknie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
OdpowiedzUsuńCzłowiek trafia przypadkiem na Twojego loga i oczu nie może oderwać :D
OdpowiedzUsuńAleż mi smaka narobiłaś tym brownie.
Brownie uważam za ciasto DOSKONAŁE. Tu jeszcze urozmaicone krówkai to chyba szczyt smaku i szczęścia :)
Jak tylko dorwę krówki-ciągutki, to robię ciacho z Twojego przepisu :D
I niech mi pójdzie w cycki ;)
Pozdrawiam!
Niech Ci pójdzie :) Bardzo dziękuję za odwiedziny i miły komentarz, brownie to moje najukochańsze ciasto i próbuję różnych smaków i różnych przepisów. Pozdrawiam ciepło! :)
OdpowiedzUsuńChwila, chwila a gdzie/kiedy mąka i kakao? Po czekoladzie?
OdpowiedzUsuńNo popatrz, ale numer... umknęło mi :) i przez tyle czasu nikt nie zauważył, ze mną na czele. Mąką i kakao na samym końcu. Madziu, dziękuję, już poprawiam w tekście :)
OdpowiedzUsuńEkstra pomysł z tymi krówkami :) Będę musiała wypróbować ten przepis ponieważ uwielbiam brownie. Polecam spróbować też brownie wg przepisu podanego na https://wkuchnizwedlem.wedel.pl/. Moim zdaniem solony karmel jest dobrym dodatkiem do brownie i nadaje mu ciekawy smak.
OdpowiedzUsuń