Dziś przy obiedzie przez chwilę powiało grozą: okazało się mianowicie, że pizza z wczoraj, która z powodzeniem miała wystarczyć za obiad dla dwojga, dziś lekko pachniała malizną. Wczoraj, gdy byłam najedzona, miałam zupełnie inny ogląd rzeczywistości... No i tak coraz bardziej głodna, a więc zła, nagle przypomniałam sobie danie Nigelli o uroczej nazwie świnki w kocykach z książki Nigella gryzie. Prościej być nie mogło, a okazało się, ze szybciej także nie :) Po 15 minutach od wykiełkowania pomysłu wcinaliśmy z Piotrusiem upieczone parówki w delikatnym, chrupiącym cieście serowym. Polecam na awaryjne sytuacje, sprawdzi się doskonale, a zawsze to coś ciekawszego i mniej tłustego niż smażone parówki z serem.
Przygotowujemy:
375 g mąki pszennej
3 łyżeczki proszku do pieczenia (dałam dwie)
kopiasta łyżeczka soli
25 g startego sera żółtego
250 ml mleka
1 jajko
3 łyżki oleju
świnki, czyli parówki lub kiełbaski, pokrojone na małe, około 3-centymetrowe kawałki
do posmarowania:
1 jajko wymieszane z odrobiną mleka i połową łyżeczki soli (pominęłam)
Nagrzewamy piekarnik do 220 stopni. W jednej misce mieszamy składniki suche (ser, mąka, sól, proszek do pieczenia), w drugiej mokre. Łączymy zawartość obu misek i zagniatamy ciasto o takiej konsystencji, żeby dało się rozwałkować. Jeśli jest za suche, dodajemy odrobinkę mleka, jeśli za mokre, podsypujemy mąką. Moje było w sam raz :) Wałkujemy ciasto na taka grubość, jak lubimy, przy czym pamiętamy, że ciasto jeszcze urośnie. Moje nie było rozwałkowane cienko, bo głód wielki i niepewność, co z tego wyjdzie, więc spieszyłam się bardzo. Połowę ciasta zamroziłam, a druga wystarczyła akurat na 5 pokrojonych parówek, które zalegały w lodówce.
Tniemy ciasto na paski, a te potem na prostokąty wielkości mniej więcej 4x5 cm. Układamy na nich kawałki parówek lub kiełbasek ukośnie i zawijamy w ciasto jak w becik :)
Smarujemy pędzelkiem jajkiem wymieszanym z mlekiem i solą i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy 12-15 minut (moje po 12 minutach były gotowe: rozsiewały wokół siebie uroczy zapach pieczonego mięska i były rozkosznie przyrumienione).
Muszę przyznać, że danie jest równie wdzięczne jak jego nazwa. Każda świnka starcza na dwa kęsy, pasuje do nich w zasadzie każdy sos pomidorowy, a nawet ketchup. Ja podałam na stół sos meksykański Taco i sprawdził się znakomicie. Świnki mogą stanowić inspirację dla innych pomysłów, wydaje mi się, że do środka można włożyć śliwkę owiniętą boczkiem. A może ogórka kiszonego owiniętego szynką? A może jakieś warzywo? A do ciasta ulubione zioła? Do przetestowania :)
Dzieci popatrzyly na zdjecie i chca taka kolacje, kudlata niejadka tez;)
OdpowiedzUsuń:) polecam przemycenie warzyw w środku razem z mięskiem, na przykład papryki - pyszności!
OdpowiedzUsuń