W sobotę były urodziny Piotrusia. Piękny, wiosenny dzień, no i dużo czasu na pieczenie, bo świętowanie dopiero wieczorkiem. Już dawno wiedziałam, co upiekę specjalnie dla niego - ciasto, które tak mu smakowało u najlepszych przyjaciół w Sulejówku i według ich przepisu. Ciasto zwane razowcem, ale nic bardziej mylnego. Oryginalnie nie ma w nim grama razowej mąki - ja dałam. Swoją nazwę zawdzięcza najprawdopodobniej kolorowi - przypomina nieco razowe pieczywo. Jest to ciasto niesamowicie wilgotne, mięsiste, delikatne w smaku. Miękkie z chrupiącymi orzechami. Co prawda kojarzy mi się bardziej zimowo niż wiosennie - ale jednak wciąż jeszcze nie ma ładnych, naturalnych i polskich owoców sezonowych - więc chwilowo zostaję przy całorocznych. Razowiec to kolejne ciasto, do którego będę wracać - długo zachowuje świeżość i jest idealne do kawy. Podziękowania dla Anki N. - przepis boski :)
Przygotowujemy:
4 mniejsze lub 3 średnie winne jabłka pokrojone w drobną kostkę
1 szklanka posiekanych orzechów włoskich
4 jajka
2 szklanki mąki pszennej (dałam pól na pół białą i razową)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 szklanka cukru (świetnie pasuje brązowy)
1/2 szklanki oleju
Rozgrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni. Wszystkie składniki na ciasto oprócz jabłek i orzechów miksujemy na gładką masę. Dodajemy jabłka i orzechy, mieszamy. Ot, i cała filozofia :) Do wysmarowanej tłuszczem i wysypanej mąką formy (u mnie wyszło płaskie ze względu na kształt użytej formy: 29x15 cm, następnym razem użyję keksówki 30x10 cm). Pieczemy 50-60 minut, do suchego patyczka.
Po ostudzeniu można polać lukrem czekoladowym lub po prostu posypać cukrem pudrem. Piotruś pochwala prostotę - więc u nas poszło pod nóż ciasto saute :)
Przepis bardzo mi się podoba, czy mogę dodać tylko mąkę razową ?
OdpowiedzUsuń